piątek, 31 stycznia 2014

Chapter 1

Drogi pamiętniku!
To właśnie dzisiaj jest ten dzień... Dzień który dla mnie mógłby nigdy nie nadejść, ale co ja mogę zrobić? Czasu nie zatrzymam, a rodziców się przekonać nie da... Pewnie się teraz zastanawiasz co jest takiego strasznego dzisiaj, przecież to jest normalna środa, 5 lipca. To jest przecież normalny dzień wakacji ,w który wszyscy moi rówieśnicy się bawią, cieszą czy Bóg jeden wie co jeszcze, ale nie dla mnie. Dzisiaj ma nastąpić ostateczna przeprowadzka do Londynu. z dala od rodziny, właściwie rodzinę będę mieć, ale nie tak pełną jak tutaj, z dala od przyjaciół, miejsc w których mogę się schować i płakać do woli jeśli coś poszło nie po mojej myśli...

Zamknęłam mój mały skarb i schowałam go na sam dół do walizki, zamknęłam ją i postawiłam przy drzwiach. Odwróciłam się i ostatni raz spojrzałam na pusty już całkowicie pokój, miejsce w którym spędziłam połowę swojego życia... teraz mam je tak po prostu zostawić...
- Vanessa zejdź już na dół, bo zaraz się spóźnimy na samolot! - krzyk mojej matki wyrywa mnie z zamyślenie. Zabieram walizkę, i wychodzę. Zanim zamykam drzwi spoglądam ostatni raz do środka, a po moim policzku spływa łza.
- Czas zamknąć jeden rozdział w moim życiu - szepczę sama do siebie i zamykam drzwi. Biorę walizkę w ręce i z trudem schodzę na dół, gdzie przy drzwiach stoi moja matka i podaje ojcu swoją walizkę by zapakował ją do taksówki.
- Trzeba było mnie zawołać - odzywa się z pretensjami w głosie mój tata, gdy widzi jak siłuję się z walizką. Podchodzi do mnie i odbiera mi ją z rąk, a ja posyłam mu uśmiech.
- Zobaczysz że się ułoży - odzywa się moja mama, a w moich oczach momentalnie pojawiają się łzy - Ej... Przecież będziemy tutaj przyjeżdżać - mówi i ociera mi łzę spływającą po moim policzku, kiwam tylko głową i udaje się do taksówki. Wsuwam się na tylne siedzenie, wkładam słuchawki na uszy i spoglądam przez okno na mój dom... były dom?
Po chwili do auta wsiadają moi rodzice, tata podaje adres i ruszamy w stronę lotniska.
Przez całą drogę nie odzywam się ani słowem, zresztą, oni nawet nie próbują nawiązać ze mną jakiegokolwiek kontaktu wiedząc dobrze że to nie ma najmniejszego sensu.
Na lotnisku biorę swoją walizkę, by choć trochę odciążyć tatę, jednak na marne, bo i tak mi ją wyrwał z ręki twierdząc że póki on tutaj jest to walizek nie będziemy nosić.


Londyn
-Vanessa, obudź się - czuję lekkie szarpnięcie za ramię, widzę obok siebie moją rodzicielkę. Ściągam słuchawki i przeciągam się.
- Wychodzisz, czy zostajesz? - pyta mnie ojciec, na co uśmiecham się i idę za nim do wyjścia. Nie mogę uwierzyć że cały lot przespałam... - Taksówka już czeka - mówi i gdy tylko zabraliśmy swoje bagaże udajemy się w jej stronę
- Mamy dla Ciebie niespodziankę, ale musimy najpierw dojechać na miejsce - mówi moja mama, na co robię obrażoną minę, a moi rodzice wybuchają śmiechem. Wsiadamy do auta, tata podaje adres i ruszamy. Nigdy nie sądziłam że odwiedzę Londyn, a co dopiero że będę w nim mieszkać... Niby spełnienie marzeń, ale... Czy zawsze musi być jakieś ale? Ehhh, ale nie teraz, może jeśli ta przeprowadzka miała odbyć się za dwa lata.. może byłoby mi łatwiej?
Samochód parkuje przed ogromnym domem, spoglądam przez okno i nie mogę uwierzyć że będę tutaj mieszkać.
- No idź, drzwi są otwarte - mówi moja mama, a ja szybko wyskakuję z auta i pędzę w stronę domu. Szybko wbiegam pod schodki i otwieram drzwi. Gdy wchodzę do holu zapiera mi dech w piersiach.
Jest to długi korytarz, ściany są w kolorze latte, po prawej stronie jest zabudowana garderoba, po lewej stronie są dwie pary drzwi, a po prawej jedna, na końcu znajdują się wielkie schody. Idę przed siebie i gdy jestem przy jednym z wejść, jak zgaduję do pokoju słyszę rozmowy i śmiechy. Po cichu otwieram drzwi i zaglądam do środka. Moje serce zamiera na widok tego co tam widzę, na kanapie siedzi Mateusz z rodzicami (mój przyjaciel z polski, na jego rodziców mówię ciociu, wujku)
- Aaaaaaaaa....! - krzyczę, wskakuję mu na kolana i przytulam mocno
- Spokojnie, bo mnie udusisz -śmieje się, przez co ja również zaczynam się śmiać.
- A z nami to się już nie przywitasz? - pyta mnie Ania( mama Mateusza)
- Jasne że tak - mówię i odrywam się od przyjaciela by po chwili przytulić do siebie jego rodziców, gdy już to robię wracam na wcześniejsze miejsce
- A nie mówiłem że zobaczymy się wcześniej niż myślisz - mówi i mnie do siebie przytula


I jest pierwszy rozdział!
Przepraszam jeśli są jakieś błędy!
To mój pierwszy blog, więc proszę o wyrozumiałość :)
Jeśli ktoś jest zainteresowany ciągiem dalszym proszę o komentarze ;)
LittleAngel10001 ;)